poniedziałek, 28 października 2013

Królowa Rapunzel I

Jak pamięcią sięgam, to była pierwsza oryginalna lalka Barbie od Mattel, na którą dosłownie zachorowałam. Była absolutnie przepiękna i oszczędzałam na nią z kieszonkowego miesiącami. Niestety, gdy przyszło kupować lalkę, okazało się że jest niedostępna. Musiałam wówczas podjąć pierwszą poważną decyzję w moim życiu, poczekać kolejne tygodnie czy kupić inną lalkę. Mała dziewczynka przed wielkimi regałami z przepięknymi lalkami i oszczędnościami w kieszeni. Decyzja była nietrafiona, kupiłam Teresę Sit in Style. Żałowałam tego przez lata, bo Tereska chociaż ładna, to nie było to samo co przepiękna, baśniowa Rapunzel...


Dopiero po latach udało mi się spełnić marzenie z dzieciństwa. Przedstawiam Wam moją drogą Królową Rapunzel I




Rapunzel zakupiłam używaną, jednak w dobrym stanie. Lalka w oryginalnej sukni składającej się z 2 części oraz z koroną (bez jednego kryształka). Niestety korona jest przyczepiona na stałe sztyftami do główki. Próbowałam wyjąć, ale bez ciężkiego sprzętu nie da rady. Więc póki co niech siedzi sobie i świadczy o majestacie pięknej Królowej :D



Włosy Rapunzel zachowały się w swojej oryginalnej długości, bez kołtunów, wciąż miłe w dotyku, nie spuszone. Zostały zaplecione w długi warkocz.



Rapunzel w moim przekonaniu była kwintesencją księżniczki, prawdziwą damą, niewinną, dobrą, skromną i życzliwą. Teraz jednak dorosła, została królową i poza wspomnianymi zaletami, cechuje ją rozwaga i stanowczość. W końcu królowa musi rządzić zdecydowanie i twardą ręką, aby żaden plastikowy książę nie podważył jej praw do tronu ;)


"Moi drodzy poddani, ja Królowa Rapunzel Pierwsza Tego Imienia, pragnę Was pozdrowić. Niech los Wam sprzyja oraz obdarzy zdrowiem i pokojem"

sobota, 19 października 2013

Poka

Dziś przedstawię pannę, od której właściwie to wszystko się zaczęło, moja nowa faza, nowe hobby, jak zwał tak zwał.  A zaczęło się od poszukiwania w sieci jak to wyglądały stare lalki Mattela - Pocahontas.

Przeglądałam je i wspominałam, jak bardzo chciałam taką mieć w dzieciństwie a zamiast tego dostałam plastikową podróbkę. Też była urocza, ale te mattelowskie wersje, te były po prostu piękne. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Mattel wypuściło kilka serii. Najbardziej spodobała mi się Sun Colors Pocahontas, ze swoim naturalnym wizerunkiem, bez sztucznego makijażu. Okazja jednak sprawiła, że nabyłam inną wersję: Color Splash Pocahontas.


Lalka była ogólnie w dobrym stanie, jedynie włosy dość sfatygowane, troszkę próbowałam je podratować, ale niestety jeszcze cudów czynić nie potrafię.

*Ogromnie przepraszam za jakość zdjęć, mój aparat jest tragiczny i nie łapie ostrości.

A oto moja Poka, czyli Pocahontas córka wodza plemienia Powhatana, indiańska księżniczka:






 Parę fotek Poka ma w pościeli, widać fioletowo-niebieskie pasemka we włosach:



Poka kocha przyrodę i żyje w zgodzie z naturą, najpiękniej wygląda z kwiatami:




A tu Poka czyta swoją ulubioną książkę, zawsze bardzo przeżywa losy bohaterów.


 Wydaje się, że o kimś jej przypominają, o kimś za kim tęskni:


niedziela, 6 października 2013

Lea Sianowłosa

Pierwszym nabytkiem odkąd złapałam tę fazę na lalki została Lea, prawdopodobnie pochodzi ona z serii Bead Party:

Dorwałam ją na allegro i bardzo spodobał mi się jej delikatny makijaż oraz ciemne włosy. Z tymi ostatnimi jednak miałam nie lada przygody. Lea została pierwszą klientką, czyli takim królikiem doświadczalnym w moim Barbiowym SPA.
Dotarła do mnie z mocno zniszczonymi włosami, które chciałam odżywić zgodnie z instrukcjami jakie przypadkowo znalazłam w internecie. Niestety byłam tak przejęta całą akcją, że nie doczytałam ostrzeżeń zawartych w instrukcji i zbyt pochopnie podstawiłam jej główkę nad gotującą się wodą, w sekundę połowa jej włosów się stopiła....
Tak, załamałam się, ale cóż to moja pierwsza próba odratowywania lalki, chociaż już w pierwszym kroku wyrządziłam jej więcej szkód niż dobrego, to postanowiłam się nie poddawać. W sumie nie miałam już nic to stracenia. Wyczesałam spalone końcówki, zafundowałam kilkugodzinne płukanie w płynie do płukania tkanin, aby zmiękły, wymyłam szamponem, nałożyłam odżywki i jedwab. Lea założyła pożyczone ubranka, ponieważ swoich oryginalnych nie miała i oto efekt (Przepraszam za jakość zdjęć):




 A tu z koleżanka Teresą:



Na razie dam Lei odpocząć po tych dramatycznych przeżyciach, ale nie wykluczam, że jeszcze spróbuję jakoś podratować i poprawić jakość jej fryzury. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, iż ta lalka posiada włosy bardzo kiepskiej jakości, łamliwe, sianowate, puszące się, ze skłonnością do rozdwajania. Mimo wszystko uważam, że lalka jest urocza :)

Staruszki

Obiecałam pokazać moje staruszki, więc należy słowa dotrzymać. Od razu uprzedzam, że nie oszczędzałam dziewczyn, niektóre są mocno poturbowane po wspólnie spędzonych latach zabawy.

Zacznę od najdawniejszych dziejów, moja pierwsza lala od Mattel, prezent od najukochańszej Babci, dostałam ją gdzieś tak mniej więcej około roku '97-98 (skleroza nie boli :)). Oto Edyta:
Niestety Edytka swego czasu straciła głowę dla pewnego plastikowego dżentelmena, w rozpaczy uznając lalkę za straconą ogoliłam jej głowę na jeżyka czyniąc dziwaczne irokezy. Później głowę udało się przymocować, jednak włoski już nie odrosły. W swojej desperacji Edyta przed laty wzięła nawet udział w pewnej wstydliwej sesji...
(Od lewej: My Scene Weastley jako Kobieta Kot, Edyta jako Kobieta Mysz)

Także tak... może puśćmy w niepamięć ten żenujący epizod. Obecnie Edytka jest na zasłużonej emeryturze, w mocno poturbowanym stanie spoczywa w pudełku, bez planów na przyszłość. Zobaczymy jeszcze...

Następna była Skipper Cool Sitter z czworaczkami:
Obecnie po utracie oka i znacznej części włosów, wciąż ma pełen zestaw ubrań i dodatków. Tak się dziś prezentuje moja Skipper:


Moim kolejnym nabytkiem była Teresa w zestawie z dmuchanym zielonym fotelem (Sit in Style).
Niestety Tereska mimo, iż budziła zazdrość koleżanek z podstawówki, to nigdy nie należała do moich ulubienic, ponieważ była jedynie zastępstwem za wymarzoną Roszpunkę, której nigdy nie dostałam. I tak oto skończyła:
Ma twarz w dobrym stanie (jedynie drobny ubytek w makijażu ust), więc nie wykluczam dla niej przeszczepu włosów i nowej stylizacji.

Kolej na wymarzoną murzynkę, Christie z serii Amazing Nails.
Dzięki życzliwości kuzynki Christie zaraz po rozpakowaniu wylądowała włosami w śmietanie, mimo wszystko zachowała się w dość dobrym stanie (nie licząc znacznej utraty włosów):

I wreszcie Barbie, typowa Barbie, kupiona na mikołajki za jedyne 11,99 zł ;D


Ostatnia ze staruszek to wspomniana wcześniej Westley z serii My Scene. Moja pierwsza i jak dotąd jedyna Scenka.  Kupiona została w zestawie z rowerkiem:
Westley po zabiegu trwałej...
W pełnym stroju, niestety bez rowerka który obecnie jest w częściach, prezentuje się tak:



I to już wszystkie moje staruszki :) Może nie każdemu się spodobają, ale ja darzę je ogromnym sentymentem i dlatego nie umiałam się z nimi rozstać. Na razie leżą sobie bez konkretnych planów, może z czasem wykorzystam je do jakichś niecnych eksperymentów ;D