Zacznę od najdawniejszych dziejów, moja pierwsza lala od Mattel, prezent od najukochańszej Babci, dostałam ją gdzieś tak mniej więcej około roku '97-98 (skleroza nie boli :)). Oto Edyta:
Niestety Edytka swego czasu straciła głowę dla pewnego plastikowego dżentelmena, w rozpaczy uznając lalkę za straconą ogoliłam jej głowę na jeżyka czyniąc dziwaczne irokezy. Później głowę udało się przymocować, jednak włoski już nie odrosły. W swojej desperacji Edyta przed laty wzięła nawet udział w pewnej wstydliwej sesji...
(Od lewej: My Scene Weastley jako Kobieta Kot, Edyta jako Kobieta Mysz)
Także tak... może puśćmy w niepamięć ten żenujący epizod. Obecnie Edytka jest na zasłużonej emeryturze, w mocno poturbowanym stanie spoczywa w pudełku, bez planów na przyszłość. Zobaczymy jeszcze...
Następna była Skipper Cool Sitter z czworaczkami:
Obecnie po utracie oka i znacznej części włosów, wciąż ma pełen zestaw ubrań i dodatków. Tak się dziś prezentuje moja Skipper:
Moim kolejnym nabytkiem była Teresa w zestawie z dmuchanym zielonym fotelem (Sit in Style).
Niestety Tereska mimo, iż budziła zazdrość koleżanek z podstawówki, to nigdy nie należała do moich ulubienic, ponieważ była jedynie zastępstwem za wymarzoną Roszpunkę, której nigdy nie dostałam. I tak oto skończyła:
Ma twarz w dobrym stanie (jedynie drobny ubytek w makijażu ust), więc nie wykluczam dla niej przeszczepu włosów i nowej stylizacji.
Kolej na wymarzoną murzynkę, Christie z serii Amazing Nails.
Dzięki życzliwości kuzynki Christie zaraz po rozpakowaniu wylądowała włosami w śmietanie, mimo wszystko zachowała się w dość dobrym stanie (nie licząc znacznej utraty włosów):
I wreszcie Barbie, typowa Barbie, kupiona na mikołajki za jedyne 11,99 zł ;D
Ostatnia ze staruszek to wspomniana wcześniej Westley z serii My Scene. Moja pierwsza i jak dotąd jedyna Scenka. Kupiona została w zestawie z rowerkiem:
Westley po zabiegu trwałej...
W pełnym stroju, niestety bez rowerka który obecnie jest w częściach, prezentuje się tak:
I to już wszystkie moje staruszki :) Może nie każdemu się spodobają, ale ja darzę je ogromnym sentymentem i dlatego nie umiałam się z nimi rozstać. Na razie leżą sobie bez konkretnych planów, może z czasem wykorzystam je do jakichś niecnych eksperymentów ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz