Szczęśliwego Halloween! ;)
Specjalnie na Halloween przygotowałam moją wersję barbiowej wiedźmy. Nie jest to typowa czarownica, nie szukajcie więc różdżek, kapelusza czy kryształowej kuli. Ta wiedźma ma w sobie więcej z zielarki.
Lalka powstała z jakiejś playlinowej mackie. Rerootowałam jej fioletowe włosy i zrobiłam pełen repaint. Był to mój pierwszy pełen repaint, ponieważ zazwyczaj tylko podkoloryzowałam oryginalne makijaże lalek bez zabezpieczania lakierem. Proszę o wyrozumiałość, zdecydowanie nie mam talentu w tym zakresie, ale na potrzeby amatorskiego hobby wystarczy.
Specjalnie dla mojej wiedźmy uszyłam fioletową suknię z gorsetem i szerokimi rękawami, przyozdobioną czarną koronką.
Przygotowałam naprędce też specjalną ściankę do pozowania, żeby mogła lepiej wpasować się w klimat.
Na biodrach ma przewiązany luźno pas, do którego może przypinać podręczne sakwy z ziołami, magiczne kryształy czy pęk kluczy, zapewne do tajemnych komnat których lepiej nie zwiedzać;)
(na większości zdjęć jej nieszczęsne włosy wychodziły niebieskie, serio są fioletowe :/)
Zamysł na halloween'owy projekt pojawił się już dawno, miałam dużo czasu więc się nie spieszyłam. I nagle czas zleciał, a projekt był w rozsypce. W ostatnim tygodniu musiałam nadgonić, ale niestety zabrakło czasu na porządną sesję. Został mi tylko dzisiejszy poranek, później wyjeżdżałam już z rodziną na groby, także miałam czas na łapanie skrawków porannego światła między godz 8:30-9:00, mówię Wam masakra.
Jakoś tak to zawsze bywa, że lalkowe twory, na które poświęcam najwięcej czasu i uwagi, kończą z najmarniejszymi postami i fatalnymi zdjęciami (np. 2ne1). Szkoda, ale cóż zależało mi żeby załapać się w halloweenowym okresie.